Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2166098

Upomnieć, by uratować

Często przychodzi nam powracać do popularnej definicji Kościoła, iż jest on świętą społecznością grzesznych ludzi. To prawda, że jako chrześcijanie niekoniecznie jesteśmy lepsi od innych ludzi. Jest pośród nas wiele niedomówień, kłótni, agresji. Chrystus to wszystko przewidział, postawił konkretną diagnozę, jak również podał konkretne środki zaradcze. Do nich należy tak zwane upomnienie braterskie – correptio fraterna.

To może brzmi paradoksalnie, ale grzech może być szansą. Tym bardziej jeśli jest to czyn skierowany przeciwko mnie. Można po prostu się oburzyć, zdenerwować, wzbudzić nienawiść, ale to metoda nie ludzka, lecz raczej szatańska. Można jednak zupełnie inaczej i w tej sytuacji dostrzec szansę dla siebie i dla bliźniego, wprowadzając w praktykę życia codziennego Chrystusową naukę o upomnieniu braterskim.

Upomnienie braterskie ma swoją psychologię. Dobrze ją odkryć, by pomnożyć dobro.

Widząc błąd brata, najpierw winniśmy upomnieć go indywidualnie, w cztery oczy. Potrzebna jest ta niezwykła intymność spotkania z drugim człowiekiem, aby zło pozostało nieznane dla szerszego ogółu, a winowajca mógł zachować honor i reputację (por. Mt 18,15).

Może się jednak zdarzyć, że takie upomnienie nie przyniesie oczekiwanych skutków. W takim wypadku warto mieć świadków wychowawczej rozmowy. Gdy i to nie poskutkuje należy o fakcie powiadomić wspólnotę Kościoła. Dlaczego tym razem już nie indywidualnie? Aby nie potępiać bez skorzystania z nowych metod naprawczych i aby nie polegać tylko na własnym osądzie. Dopiero wykorzystawszy tę całą gradację środków, można winowajcę potraktować jak obcego (por. Mt 18,17).

Wielkim więc wyrzutem sumienia muszą być osądy i wyroki ferowane bez zastosowania braterskiego upomnienia. Umiemy wejść w osobisty kontakt z drugą osobą, czy może publicznie prostujemy cudze błędy.

I jeszcze na jedno pytanie musimy sobie odpowiedzieć: jaki cel mają nasze zabiegi? Uratowanie bliźniego czy jeszcze głębsze pogrążenie go? Odpowiedź znajdujemy w Księdze proroka Ezechiela: „Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę” (Ez 33,9).

Nikogo nie osądzać pochopnie, lecz starać się wytłumaczyć cudze błędy i niedociągnięcia, zarówno przed sobą jak i przed drugimi; zawsze żywić w sercu i przejawiać na zewnątrz dobre mniemanie o drugich (św. Gabriel od Matki Bożej Bolesnej).

Ks. Andrzej Szopiński