Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2165797

Wysłanie siedemdziesięciu dwóch (por. Łk 10,1)! Kogo? Apostołów? Tych było dwunastu. Uczniów? Mieli poprzedzać Chrystusa (idąc po dwóch, bo tak bezpieczniej i świadectwo silniej przekonujące) w drodze do miast i miejscowości, które chciał sam nawiedzić. Patrzenie Jezusa jest dalekosiężne. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Łk 10,2).

 

Radość i szczęście – o  nich marzymy, ich wyczekujemy. To takie bardzo ludzkie i nie ma w tym nic zdrożnego. Coś co się czyni z pasją, z powołania pomimo tego, że wymaga trudu, niekiedy sporego wyrzeczenia, będzie w konsekwencji źródłem radości i szczęścia.

Nie inaczej było z wysłannikami Chrystusa. Siedemdziesięciu dwóch powróciło pełnych radości, albowiem złe duchy były im posłuszne (por. Łk 10,17). Bardzo to istotne, by pierwsze prace przynosiły dobre owoce, a zarazem zadowolenie. Jest to istotne dla ludzkiej psychiki i wewnętrznego nastawienia ku przyszłości.

Dobry Mistrz nie pozwala na zbyt długą euforię, sprowadza uczniów na ziemię, Jego słowa to wręcz zimny prysznic na ich głowy. Znając psychologię człowieka, nie chce Jezus, aby radość Apostoła przerodziła się w nieuzasadniony optymizm. Zmusza swoich podopiecznych, by zmierzyli się z realiami życia, które niekiedy jest brutalne.

Uczniowie Jezusa po inną sięgają radość, innej radości są uczestnikami. To radość tych, których imiona zapisano w niebie (por. Łk 10,20). Ktoś powie, że sakrament chrztu już tu wszystko załatwia. Nic bardziej mylnego. Owszem, tenże sakrament wprowadza w bliską relację z Bogiem, ale nie niszczy wolnej woli człowieka. Owo zapisywanie ludzkich imion w niebie wymaga ludzkiego wysiłku w kierunku świętości. To zjednoczenie ludzkiej woli z wolą Boga samego, stawanie się narzędziem Boga w realiach życia poszczególnych osób. Wszelkie apostolskie działanie winno wypływać z osobistej świętości poszczególnych osób i owa świętość powinna sprawiać więcej radości niż nawet najbardziej spektakularne sukcesy apostolskie.

Warto więc zweryfikować swoje pojmowanie radości, sprawdzając dogłębnie co jest jej przyczyną! Bliskość Boga i bliskość człowieka.

Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej, smutnej, zbolałej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa” (bł. Urszula Ledóchowska).

 

ks. Andrzej Szopiński