Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2143125

Wielki Post powoli znajduje swój finał. Przychodzi nam dzisiaj zadawać sobie bardzo trudne pytania. Są to pytania o śmierć, o życie wieczne, o doczesność. Czym więc jest życie, a czym śmierć?

 

         Ezechielowa wizja jakby wyjęta wprost z horroru: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów” (Ez 37,12). Jednak ten pełen grozy biblijny przekaz ma w sobie wiele nadziei i dobrych perspektyw, bo Bóg daje swojemu ludowi zupełnie nową perspektywę: „Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam” (Ez 37,14). Czym więc jest śmierć?

         W dzisiejszej perykopie ewangelicznej przychodzi nam wraz z Panem Jezusem wędrować do Betanii. A powód dzisiejszej drogi Chrystusa do Betanii jest zgoła inny, niż zaznanie odpoczynku w domu przyjaciół, odwiedzenie tych, którzy są bliscy Jezusowemu sercu. Śmierć. Śmierć Łazarza. Oto powód podążania Chrystusa do domu już teraz tylko Marii i Marty.

         Dla Chrystusa granice śmierci nie miały tu większego znaczenia. Nie trzeba było wiele, bo tylko zdania przez Martę egzaminu z wiary w zmartwychwstanie, by można było odsunąć kamień zasłaniający wejście do grobu i doznać chwały Bożej. Bo oto Łazarz wychodzi z grobu żywy (por. J 11, 40-44). Czym więc jest śmierć?

         Kiedy Jezus udawał się do Betanii nie mówił o śmierci Łazarza, lecz o tym, że „Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić” (J 11,11).

         Czym jest śmierć? Ta fizyczna. Ona jest tylko zaśnięciem, bramą, przejściem, paschą od doczesności do wieczności. A ta duchowa? To coś zgoła innego, tragiczniejszego, bo odejście od Boga, śmierć w sensie duchowym.     Byśmy nie przegrali życia trzeba głębokiego zjednoczenia z naszym Zbawcą, bo zapewnia On: „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J 11,25).

         Jest jeszcze jeden bardzo istotny fakt: zjednoczenie z Bogiem musi mieć realne reperkusje w relacjach z drugim człowiekiem. Dzisiaj w Ewangelii dostrzegamy bardzo namacalnie ludzki rys Chrystusa. Przyjaźń z rodziną z Betanii, płacz przy grobie Łazarza. Więzy nie tylko rodzinne, ale również wspólnota jednej wiary, zobowiązują. Współprzeżywać to nie tylko być świadkiem czyjegoś nieszczęścia, a realnym wsparciem, albowiem jeden drugiego brzemiona nosić winniśmy.

         Ludzie w gruncie rzeczy potrzebują Twojej pomocy, mogą Cię jednak zaatakować, gdy im pomagasz – pomagaj mimo wszystko (bł. Matka Teresa z Kalkuty).

ks. Andrzej Szopiński