Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2164411

Aby nie być faryzeuszem

Praktycznie cały dwudziesty trzeci rozdział Ewangelii według św. Mateusza skierowany jest przeciwko faryzeuszom i uczonym w Piśmie. Można byłoby z jakąś ulgą odetchnąć – mnie to nie dotyczy. Cóż bardziej błędnego! I w tym nauczaniu znajdziemy wiele pouczeń i przestróg dla samych siebie, chociaż na katedrze Mojżesza (pierwszego prawodawcy Izraela) – w przeciwieństwie do faryzeuszy i uczonych w Piśmie – nie zasiadamy (por. Mt 23,2). Oto kilka oskarżeń – przestróg. Jakże łatwo w nich odnaleźć siebie.

         Faryzeusze głosili zdrową naukę. Doskonale przekazywali prawo Boże, byli perfekcyjnymi jego interpretatorami. Przy tym zapewne byli elokwentni, ćwiczyli się w retoryce. Jednak to tylko teoretycy. Jednak byli tylko teoretykami, pseudonauczycielami, albowiem ich życie nie było odzwierciedleniem głoszonych przez nich prawd (por. Mt 23,3-4). Tego ciężaru nie chcieli nosić na swoich ramionach. Znam przykazania i zasady moralności chrześcijańskiej, wiem, jak komu doradzić, jak osądzić, skrytykować. A moje życie? Jestem znawcą, czy praktykiem Bożego prawa?

         Życie na pokaz. Nie ze względu na Boga, lecz dla oka ludzkiego (por. Mt 23,5-6). Usilna troska o szacunek dla siebie. Religijność na pokaz. Widoczne jest to w powiększanych do przesadnych rozmiarów filakteriach (pudełeczka z tekstem Prawa umieszczane na czole), w wydłużanych frędzlach na chustach zakładanych do modlitwy, czy w zajmowaniu pierwszych miejsc w świątyni. Praktyki religijne mogą być próżne, stosowane tylko dla swojej chwały. To grozi każdemu z nas. Trzeba nam więc robić w duszy solidny remanent, aby nasza religijność była zdrowa.

         Tytułomania. Kazali faryzeusze nazywać się rabbi (por. Mt 23,7). Nic złego w samym tytule, zło tkwi w samym przywiązaniu do niego. Religia założona przez Jezusa nie jest profesorską, doktorską. Albowiem spotkanie z Bogiem nie jest tylko przywilejem egzegetów, teologów czy innych uczonych. Często z pokorą trzeba stanąć przed wiedzą i doświadczeniem Boga bardzo zwyczajnego człowieka, nieuczonego, ale Bogu poświęconego i oddanemu modlitwie. Więc nie tytuły, ale miłość i …

         Ile jest jeszcze we mnie z owych ewangelicznych faryzeuszy! Zaczerwienić się ze wstydu jednak trzeba!

         Im bardziej człowiek czyni postępy w nauce, tym bardziej powinien strzec się pychy. Inne namiętności czerpią swą siłę z grzechów, pycha z przymiotów naszych (św. Eucheriusz z Orleanu).

Ks. Andrzej Szopiński