Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2166160

Bądźmy gotowi na spotkanie z Panem

            Mogą być w życiu człowieka różne oczekiwania. Czekam na człowieka, na awans, na pensję, na miłość. I owszem, możne w te oczekiwania włożyć całe swoje serce i energię. Cóż to jest jednak w porównaniu z oczekiwaniem na spotkanie z Chrystusem? Czekam na Niego? Trudne pytanie! Wśród życiowego zabiegania mogę zapomnieć o Tym, który jest najważniejszy. Oczywiście, wiara w Boga jakoś wyznacza treść życia, ale zawsze jest wiele ważnych (bez wątpienia) spraw, które jakoś mogą Go przesłonić.

            Warto jednak na nasze odniesienie do Chrystusa spoglądać z perspektywy miłości oblubieńczej. Wtedy inaczej wygląda oczekiwanie, albowiem wyglądam Kogoś, kto stanowi sens i istotę mojego życia. Takie oczekiwanie nie jest udręką, lecz nadzieją, co prawda naznaczoną odrobiną niepokoju, czy aby do końca jestem gotów na owe spotkanie.

            W obrazie dziesięciu panien oczekujących na oblubieńca widzimy wspólnotę Kościoła. Jak różni jesteśmy, tak każdy z nas, indywidualnie przygotowuje się na spotkanie z Chrystusem. A On swoim przybyciem zawsze nas zaskakuje.

            Panny mądre i nierozsądne. Cel miały wspólny – spotkać oblubieńca (por. Mt 25,1). Jakże różnymi były. Nierozsądnym zabrakło oliwy, a mądre nie mogły użyczyć swojej, bo ani jednym, ani drugim, by jej nie wystarczyło (por. Mt 25,3.8-9). Są tacy, którzy niekoniecznie własnym wysiłkiem chcą wiele osiągnąć. Często im się udaje, ale w perspektywie ostatecznej, eschatologicznej, nie da się wejść na spotkanie z Bogiem na plecach innych. Nierozsądni zawsze mają jeszcze wiele czasu, by się przygotować. Lecz czy zdążą się nawrócić.

            Oliwa w lampach panien roztropnych to symbol ciągłej gotowości. Nie wiem, kiedy spotkanie nastąpi, zawsze jednak muszę być gotowy. Nie może brakować w moim życiu dobrych czynów, a stan łaski uświecającej musi być dla mnie – mówiąc współczesnym językiem – standardem.

            Wtedy mój przyjaciel, Jezus, może o każdej porze nadejść. A ja choćbym był zaskoczony, to i tak gotowy na to spotkanie będę. Oto życiowa mądrość: wieczność nie jest – żadną miarą – rzeczywistością odległą. Doczesność jest już jej częścią składową. Przeżywajmy więc ją w eschatologicznej perspektywie.

            Jeżeli człowiek tyle zabiegów czyni, aby żył dłużej, ileż ich czynić powinien, aby żyć wiecznie! W wieczności Bożej istnieje tylko jedno: trwanie; w czasie istnieje tylko jedno: przemijanie (św. Augustyn).

Ks. Andrzej Szopiński