Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2170953

W oczekiwaniu na nowe życie

 

 

         Różne bywają rozstania.Na ogół przygotowane, przemyślane. Niekiedy nagłe, jakby zbyt wczesne; szczególnie wtedy, kiedy ktoś od nas przechodzi na drugą stronę życia. Są i rozstania w drodze. Takie zwyczajne, wpisujące się w przebieg wypadków, jakby wręcz naturalne; może nieco z zaskoczenia.

         Jakim było owe rozstanie Apostołów z Jezusem? Na pewno zaskoczeniem. Przecież przyzwyczaił ich Jezus do swojej obecności. Najpierw te trzy lata publicznej działalności, przerwane trzydniową tajemnicą Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Zbawiciela, a teraz czterdzieści dni spotkań ze Zmartwychwstałym. Kiedy jest się blisko kogoś, ma się go na wyciagnięcie ręki, jest on obecny wręcz zawsze, wtedy raczej nie myśli się o rozstaniu; tym bardziej takim, które miałoby być nagłym, niespodziewanym.

         Jakim więc było to rozstanie (czytaj: wniebowstąpienie)? Może po prostu radosnym zdziwieniem. Bo „uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba” (Dz 1,10). Może przypominali sobie słowa psalmisty, że „Pan wśród radości wstępuje do nieba” (por. Ps 47,6).

         Świadomi celu naszego życia, zauważamy, że żyjemy na tym świecie, ale nie jako jego stali mieszkańcy i obywatele, „albowiem nasza ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała ta mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować” (Flp 3, 20-21). Oto cel ludzkiej wędrówki przez ziemię. Niebieska ojczyzna. Dom Ojca, gdzie mieszkań jest wiele (por. J 14,2).

         Cokolwiek przychodzi nam czynić w ciągu ziemskiego życia, powinno mieć wymiar eschatologiczny. Tu na ziemi wszystko jest przemijające i niedoskonałe. Ten, kto zakłada rodzinę musi pamiętać, że pomimo jak najbardziej doskonałej miłości, nie będzie ona trwała tutaj na wieki. Patrząc na przychodzące na świat dziecko, trzeba wiedzieć, że jest ono śmiertelne, a jego nie jest tutaj na ziemi. Gdy budujemy dom, upiększamy mieszkanie, kupujemy nowe ubiory, zawieramy kolejną przyjaźń, mamy świadomość, że jest to wszystko poddane prawu przemijalności.

         Nasz prawdziwy dom jest w niebie. To dom naszego Ojca i nasz dom. Chrystus, nasz brat w człowieczeństwie, wyszedł z domu Ojca i tam powrócił. Wznosimy oczy ku niebu, w stronę naszego domu. Tam czeka kochający Ojciec i nasz Brat – Chrystus. Możemy więc za św. Janem wołać: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie <BOGIEM Z NIMI> … I rzekł zasiadający na tronie: <Oto czynię wszystko nowe>” (Ap 21, 3.5).

         „Wniebowstąpienie Chrystusa jest naszym wyniesieniem, gdyż chwała, jaka spotyka Głowę, budzi słusznie nadzieję, że spadnie ona także na jej członki… Natura ludzka w nim została wyniesiona ponad wszelkie stworzenia” (św. Leon Wielki).

Ks. Andrzej Szopiński.