Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2144795

Ewangelizować poprzez modlitwę

         Wydawać by się mogło, że Ewangelia o chwaście przeniknięta jest tylko i wyłącznie pesymizmem. Czy aby na pewno? Sam wzrost chwastu i pszenicy obok siebie nie powinien przerażać, albowiem żniwo jest najważniejsze. Bóg, jako żeńca, będzie umiał oddzielić chwast od dobrej rośliny. Jakaś wielka nuta nadziei przebija z przypowieści o ziarnku gorczycy. Ono samo bardzo małe, a wyrasta zeń potężne drzewo. Tak jest z tym, co posieje sam Bóg. Owe przypowieści to odwieczna prawda o ciągłej walce dobra ze złem, ukazana przez Chrystusa w bardzo obrazowy sposób. Na Bożej roli szatan ciągle próbuje zasiewać ziarno chwastu, jakim jest zło. Jednak to, co posiane przez Boga, bądź przez Jego wysłanników w perspektywie eschatologicznej zawsze wyda dobry plon. Dobro jak kłos pszenicy wyda plon. Ono jest silniejsze, trwalsze i powszechniejsze. Ma bowiem dobrego Siewcę. I tutaj jest właśnie źródło chrześcijańskiej nadziei.

         Być chrześcijaninem w jakimkolwiek czasie – choć może w czasie obecnym tym bardziej – to pomnażać dobro zasiane w nas i w świecie przez Boga. Mnożyć dobro, to nic innego jak być sługą ewangelizacji, nosicielem Dobrej Nowiny.

         Jest zapewne wiele sposobów skutecznej ewangelizacji. Jednak jednym z nich, bardzo skutecznym, aczkolwiek i bardzo ukrytym i cichym, jest modlitwa. To dzięki niej w sercu człowieka rodzi się szczególna przestrzeń, gdzie może rozrastać się orędzie Ewangelii. Ona sprawia, że wokół modlącego się człowieka, a także wokół tych spraw i osób, które obmadla, rodzi się przyjazny klimat Bożej roli, pozwalający tak rozwijać się dobru, by jego owoce były szczególnie widoczne, a nie owoce zła zasiewanego przez szatana.

         Owszem. Często miewamy wątpliwości co do skuteczności naszej modlitwy, jej formy, naszej wytrwałości. Rodzą się pytania, czy nasza niedoskonała modlitwa przyniesie odpowiednie owoce dobra, czy na pewno będzie przez Boga wysłuchana, czy będzie też dla nas skuteczną pomocą w walce z naszymi słabościami. Z odpowiedzią na owe dylematy przychodzi św. Paweł pouczając: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą. Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamysłu” (Rz 8,26-28).

         Czym jest, czym powinna być modlitwa?

         Modlitwa to współpraca z Bogiem w budowaniu Jego królestwa. Przez modlitwę stajemy się odpowiedzialni za rozwój królestwa Bożego w świecie i w ludzkich duszach. Modlimy się, by nie tylko działać swoją mocą, ale też mocą z wysoka. Modląc się wzmacniamy się duchowo. W modlitwie szukamy siły, by pokonywać wszelkie zakusy zła w naszym życiu. Modlitwa zanurza nas wręcz w miłosierdziu Boga, jednoczy nas z Nim, ale także z drugim człowiekiem.

         Modlitwa to tarcza, która pozwala z ufnością – bez lęku i pesymizmu – siać ziarna Ewangelii oraz wspomagać je we wzroście i owocowaniu.

         „Jak kadzidło rzucone na węgle przywraca im życie, tak modlitwa ożywia nadzieje serca” (przysłowie niemieckie).

Ks. Andrzej Szopiński