Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2173040

Eucharystia znakiem nadziei

 

         Człowiek ze swej natury jest istotą społeczną, a zarazem w naturę człowieka wpisana jest gościnność. Lubimy być zaproszonymi w gościnę. Lubimy też podejmować gości. Zapraszamy na obiad; innym razem częstujemy przysłowiowym ciasteczkiem. Urządzamy też bardzo uroczyste przyjęcia. Po co to czynimy? Czy tylko, aby się najeść (posiłek jest koniecznością każdej istoty żywej)?

Wspólnota stołu jest przede wszystkim po to, aby razem z innymi nabrać oddechu, zaczerpnąć nowych sił psychicznych i duchowych.

         Taki jest także kontekst ewangelicznej przypowieści o uczcie królewskiej, która jest obrazem królestwa niebieskiego. Król zaprasza. Bóg zaprasza. Czy można odmówić? Zapewne można. Ale czy wolno? Nauka Jezusa płynąca ze wspomnianej przypowieści jest bardzo jednoznaczna. To ostrzeżenie. Kto odrzuci Boże zaproszenie, ten naraża się na życiową klęskę, albowiem „Król posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, miasto ich spalić” (Mt 22,7).

         Owa królewska uczta to biblijny obraz uczty eucharystycznej, Mszy Świętej. Jej początku szukamy w świątecznej wieczerzy, do której zasiadł Jezus ze swymi Apostołami. Pierwsza uczta eucharystyczna, gdzie Chrystus stał się pokarmem. Co znaczy ucztować? Czy tylko zasiadać przy stole? Czy też coś więcej? Ucztować to brać udział w celebracji posiłku, spożywać przygotowane dary. Sam Chrystus – gospodarz uczty – zaprasza „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie”. A daje Jezus na Mszy Świętej szczególny pokarm, Eucharystię, pokarm duchowy. Pokarm, który daje siłę ducha, moc w walce z przeciwnościami, siłę do pokonywania słabości i walki z grzechem, pozwala z wiarą znosić cierpienie, wnosi nadzieję na wieczną szczęśliwość. Jezusowe zaproszenie do spożywania tego szczególnego posiłku, bo On chce być z nami; więcej On chce być w nas. Ucztować nie spożywając posiłku to paradoks. To nie jest ucztowanie. Czy można brać udział we Mszy Świętej nie spożywając chleba Eucharystii? Zapewne można, choć nie jest to już pełne zasiadanie z Jezusem do stołu. To pewnego rodzaju paradoks wiary: przyjąć zaproszenie na ucztę, a do stołu nie zasiąść. To brak szacunku (więcej; pewnie brak miłości) wobec tego, kto na ucztę zaprasza. Wobec Bożego zaproszenia nie wolno pozostać obojętnym. Albowiem jest to zaproszenie do takiego ucztowania, które nie tyle zaspakaja głód fizyczny, ale jest pokarmem na życie wieczne, jest poręką naszej nadziei na wieczne ucztowanie z Bogiem w królestwie niebieskim.

         Już dziś ucztować z Bogiem, karmiąc się Eucharystią to jakby odczuwać na sobie to, co było doświadczeniem św. Pawła: „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony; i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,12-13).

         „Jednocząc się z Chrystusem, Lud Nowego Przymierza daleki jest od zamykania się w sobie, staje się <sakramentem> dla całego rodzaju ludzkiego, znakiem i narzędziem zbawienia dokonanego przez Chrystusa, światłem świata i sola ziemi (por. Mt 5,13-16) dla odkupienia wszystkich” (Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharystia, nr 22).

                                                                            Ks. Andrzej Szopiński