Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2143312

Oczekiwanie na Oblubieńca

         Nawet za bardzo nie obejrzeliśmy, a kolejny rok kościelny dopełnił swojego czasu i przyszło nam jesienną wkroczyć w przestrzeń adwentowego wyciszenia. To potrzebny czas, aby podnieść głowy i nabrać, bo zbawienie wciąż się zbliża, a może trzeba dokładniej to sprecyzować, że ono już dzisiaj się dokonuje (por. Łk 21,28).

         Trzeba otrząsnąć się z doczesności, która zbytnio przywiązuje nas do tego, co teraźniejsze i niebezpiecznie wiąże nas ze sprawami tego świata. Adwent zawsze przynagla ku spoglądaniu w przyszłość; także tą, której przemijającym czasem się nie zmierzy, ale wyczekiwaną wiecznością.

         Nie da się jednak oderwać od spraw tego świata. Więc Adwent stosownym czasem jest, by nieco uporządkować swoje życie, które gdzieś tam w rozgardiaszu nabrało niezbyt jasnych kolorów. Uporządkować kontakt z Bogiem, nie zapominając równocześnie o Bożym poukładaniu kontaktów z bliźnimi, albowiem Pan pragnie spotęgowania miłości międzyludzkiej, byśmy byli nienaganni, co więcej święci na dzień Jego przyjścia (por. 1 Tes 3,12-14).

         To prawda, coroczny Adwent każe nam myślą wrócić do adwentu dziejów, kiedy to ludzkość wyczekiwała obiecanego Mesjasza. Wymusza tan czas na osobach wierzących większą gorliwość w praktykach religijnych (roraty, adwentowe postanowienia), aby na święta Bożego Narodzenia stanąć odmienionym. Lecz chyba najbardziej istotnym jest spojrzenie w przyszłość. Jak odległą? Nie wiemy. Jednak Adwent zawsze przypomina oczekiwanie na Paruzję, powtórne przyjście Chrystusa, naszego Oblubieńca.

         Na Chrystusa nie czeka się bezczynnie. Nawet nie chodzi o wypatrywanie wspomnianych przez Jezusa znaków czasu, których nie można pojmować dosłownie, choć również nie wolno całkowicie odrzucić jakiegoś udziału natury w powtórnym przyjściu Jezusa (por. Łk 21,25-26).

         Nadejdźcie Chrystusa jest zawsze blisko, choćby miało nastąpić po upływie nawet całych tysiącleci. Oblubieniec przychodzi bardzo indywidualnie i intymnie do poszczególnych ludzi, więc czujność jest tutaj cnotą niezwykle pożądaną. Serca nie mogą być obciążone grzechami ciała – pijaństwem, obżarstwem – i troskami doczesnymi (por. Łk 21,34). Czujność zawsze będzie naznaczona modlitwą, która pozwoli stanąć pięknymi przed wyczekiwanym Oblubieńcem (por. Łk 21,36).

         Nie rób niczego, czego nie zrobiłby Chrystus, nie mów słów, których by nie wypowiedział, gdyby znalazł się na twoim miejscu, miał twój wiek i twoje zdrowie (św. Jan od Krzyża).

Ks. Andrzej Szopiński