Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2144193

Miłość nas potrzebuje

         Większość pierwszych spotkań Apostołów ze Zmartwychwstałym łączy jedna nić tematyczna: nierozpoznawanie Jezusa. Nie rozpoznali sylwetki widocznej we wschodzącym słońcu, nie rozpoznali głosu, gdy pytał o jedzenie, nie rozpoznali Go w nakazie zarzucenia sieci, pomimo że jako wytrawni rybacy byli przekonani, iż będzie to czynność bez większych efektów (por. J 21,4-6). Tylko Jan wreszcie rozpoznaje Mistrza i informuje o tym Apostoła Piotra (por. J 21,7).

         Dopiero teraz poznają Chrystusa i uznają niezwykłość połowu. Sto pięćdziesiąt trzy ryby. Może to i liczba symboliczna, której znaczenie starożytni odkrywali dzięki gematrii (w alfabecie aramejsko-hebrajskim poszczególnym literom przypisywano wartości cyfrowe). Może to i symbolika nawrócenia wszystkich znanych wtedy narodów przedstawiona za pomocą wszystkich znanych gatunków ryb. Tak przynajmniej próbował tłumaczyć to św. Hieronim.

         Tak! Chrystus potrzebuje świadków swego zmartwychwstania, którzy tę wieść zaniosą po krańce ziemi. Jednak zanim stanę się świadkiem muszę, jak Piotr, podjąć trud egzaminu z miłości. Piotr zdał, choć smutek go ogarnął, gdy przyszło mu trzykrotnie odpowiadać na to samo pytanie (por. J 21, 17). Łatwo i Jezusowi i bliźniemu raz powiedzieć o swojej do nich miłości. Mogą to być jednak niekiedy słowa rzucone tylko od niechcenia. Uczynić to po raz drugi – wymaga to już większego zastanowienia. Po raz trzeci – tu rodzi się głęboka refleksja.

         Owe pytania o miłość nie zostały zamknięte tylko na kartach Ewangelii. Ten egzamin trwa. Egzaminator ten sam, zmieniają się tylko pokolenia nowych świadków Chrystusa. Pytanie o miłość do Jezusa ma swój dzisiaj bardzo szeroki kontekst. Jest to nie tylko pytanie o odniesienie do samej tylko osoby Boga, ale także o miłość do Kościoła, założonego przez Chrystusa, a który przecież jest Mistycznym Ciałem Jezusa. W takim kontekście odpowiedź nie wydaje się taka jednoznaczna.

         Żaden czas w historii Kościoła nie był łatwy dla prawdziwych wyznawców Chrystusa. Trzeba umieć w tym Kościele, często oskarżanym o wszelakie przejawy zła, dojrzeć Chrystusa i poczuć się Jemu potrzebnym, pamiętając o tym, że jak Jezus, tak i Jego uczniowie będą znaki sprzeciwu, bowiem „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29), a Bóg zawsze był i będzie na cenzurowanym i niepoprawnym politycznie.

         Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości. Miejcie odwagę! (Jan Paweł II).

Ks. Andrzej Szopiński