Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2144567

Jesteśmy królewskim rodem

Kiedy czas się dopełnia – a takim momentem jest koniec roku kościelnego – zwracamy się ku Temu, który jest Panem wszelkiego czasu, czyli do Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.

Jest Królem, bo „powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,14). Tak widział królewskość oczekiwanego Mesjasza starotestamentalny prorok Daniel. Można je interpretować w sensie militarnym, ale na pewno nie jest to prawidłowe działanie.

Sam Chrystus w dialogu z Piłatem, jasno przyznaje, że jest królem, ale królestwo Jego nie jest z tego świata (por. J 18,36). Ma ono zupełnie inny, albowiem duchowy wymiar. Kogo widział Piłat? Człowieka oskarżonego o to, że mieni się królem. Nie zobaczył żadnego orientalnego władcy, otoczonego przepychem; jak więc mógłby On być jakimś potencjalnym przeciwnikiem cesarstwa rzymskiego czy nacjonalistycznym buntownikiem. Jest zupełnie inaczej. Sam Chrystus odpowiadając Piłatowi odróżnia godność królewską w sensie politycznym od godności w sensie mesjańskim.

Skoro Jezus jest królem tylko w sensie duchowym, to można Go oskarżyć o fikcyjność Jego królestwa. A On jest jednak królem, który na świat przyszedł, by dać prawdzie świadectwo (por. J 18,37). Prawdy nie poznaje się jednak tylko na sposób intelektualny, to rzeczywistość Boża objawiona w całej działalności ziemskiej Chrystusa. Ci, którzy są z Jego królestwa, z Jego rodu, przyjmują Boże posłannictwo zakorzenienia Ewangelii pośród ludzi. Słowo Boga – słowo prawdy. Takie jest Boże królestwo, królestwo prawdy, sprawiedliwości i pokoju.

Chrześcijaństwo – oto królestwo Jezusa. Niekiedy można mieć wrażenie, że chrześcijaństwo jest nauką jakby spoza tego świata, nawet jest oskarżane o mijanie się z rzeczywistością. Jednak ci, którzy są z rodu Chrystusa żyją tak, na tym świecie, jakby ojczyznę mieli inną. Czas pobytu na ziemi owszem obliczają miernikiem lat, wiedząc, że ich ilość niczym jest w stosunku do wieczności, albowiem dusza ludzka nieśmiertelną jest. Stosują się do praw ludzkich, o ile nie są sprzeczne z Bożym prawem. Tacy są właśnie z Jezusowego, królewskiego rodu.

„Rozważaj to często: jestem katolikiem, synem Chrystusowego Kościoła! Chrystus sprawił, że urodziłem się w <Jego> domostwie, bez żadnej zasługi z mej strony. Ileż Ci zawdzięczam, mój Boże!” (bł. Josemaría Escrivá).

Ks. Andrzej Szopiński