Miłość jako współ-obowiązek

„Oto ja, poślij mnie!” (Iz 6,8). Prawdą jest, że Bóg potrzebuje człowieka, by ten w Jego imię obdarzał innych Jego miłością. Już u początku swojej publicznej działalności, Jezus konstytuując grono Dwunastu, tak ich kształtuje, by stanowili wspólnotę, opartą o miłość, która będzie wyróżniała chrześcijan od wyznawców innych religii.

Był Chrystus nie tylko wziętym mówcą, ale i racjonalizatorem, umiejącym dla głoszenia Słowa Bożego wykorzystać naturalne ukształtowanie terenu. Północny brzeg Jeziora Genezaret był ukształtowany jak wnętrze starożytnego teatru. Wystarczyło wypłynąć na jezioro, by być doskonale widocznym, a także słyszalnym (por. Łk 5,1-3). Oryginalna ambona. W wydarzeniu tym możemy już odkrywać symbolikę przyszłego Kościoła nauczającego. Łódź Piotrowa – Kościół. By docieranie Ewangelii i Bożej miłości do współczesnych rzesz mogło być skuteczne trzeba wykorzystywać ku temu najnowsze zdobycze techniki.

Nagroda za użyczenie łodzi Jezusowi była sowita – obfity połów ryb. „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci” (Łk 5,4). W tym zdaniu może zaskakiwać niekonsekwentna gramatyka. Jednak autor tekstu wykorzystał tutaj logikę sytuacji. Łódź, owszem, należała do Piotra i to on mógł wypłynąć na szeroką toń jeziora. Inaczej jednak bywało z sieciami, które bywały dość kosztowne. Sieć więc była zakupiona wspólnym wysiłkiem kilku rybaków. Dlatego też i połowy były grupowe. Tych znawców rybackiej sztuki zaskoczył Chrystus Pan swoją nagrodą, która w ludzkim rozumieniu powinna być przegraną. (por. Łk 5,5). Konfrontacja doświadczenia ludzkiego i Bożej oferty. Logika podpowiada: odrzucić, szkoda zachodu. Wiara i zaufanie mówią inaczej: Bóg jest prawdomówny i przekraczający ograniczenia natury.

Rodzi się też tutaj nauka o komunii, którą z języka łacińskiego należy tłumaczyć jako współ-obowiązek. Taką była praca Apostołów jako łowców ryb, tym bardziej ma to zastosowanie do ich posługi łowienia ludzi. Wspólna praca, podobnie i zapłata.

Taki jest więc i Kościół, czyli wspólnota osób, zjednoczona jednym wspólnym obowiązkiem – chrześcijańską miłością. A wszystko znalazło swój początek tam, nad Jeziorem Genezaret. Stamtąd jest i moje współbudowanie Kościoła, jako wspólnoty miłości. Wciąż więc jestem gotów, by Pan mnie powoływał i posyłał.

Miłość człowieka do siebie jest niejako wzorem miłości, którą mamy dla drugiego. Nie kocha ten, kto w miłości szuka tylko własnej satysfakcji (św. Tomasz z Akwinu).

Ks. Andrzej Szopiński