Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2165559

SKUPMY NASZE SPOJRZENIE NA JEZUSIE

Był rok 589 BC kiedy wojska babilońskie otoczyły Jerozolimę. Książęta i kapłani zagrzewali żołnierzy do walki, będąc przekonani, że tak jak za czasów proroka Izajasza, Bóg znów w cudowny sposób uratuje miasto (zob. Księga Izajasza 36-37). Jeden Jeremiasz odbierał odwagę walczącym głosząc, że wszystko już przegrane, gdyż Bóg ostatecznie zawyrokował o losie miasta (Jr 38, 2-3). Tylko poddanie się pod jarzmo króla babilońskiego mogło uratować miasta i ludzi (Jr 27, 12.17). Nic dziwnego więc, że został wrzucony do cysterny z błotem. Jego słowa graniczyły ze zdradą.

  Nie mniej szokujące są słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii: “ogień przyszedłem rzucić na ziemię” (Łk 12, 49); “Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam” (Łk 12, 51). Dziś wiemy, że ogień, o którym mówił nasz Pan, to Duch Święty, który odnawia oblicze ziemi (Ps 104, 30). Ogień te “rzucił” Chrystus po chrzcie swoje męki (Łk 12, 50; Ewangelia św. Marka 10, 38-39) na wszystkich wierzących w Niego (Dzieje Apostolskie 2, 1-11). Ale podążanie za Chrystusem rzeczywiście prowadzi do rozłamu. W krajach totalitarnych rodzice ukrywają Pisma Święte z obawy, że własne dzieci ich zadenuncjują. A co powiedzieć o wnukach i wnuczkach, którzy się naśmiewają ze swoich babci i dziadków, że ci wciąż odmawiają różaniec?

  Jeremiasz został wyciągnięty z cysterny, przeżył upadek miasta, a nawet uniknął zesłania do Babilonu (Jr 39, 11-14). Niestety, według tradycji został ukamienowany przez własny naród w Egipcie, prawdopodobnie za to, że uchodźcom judejskim zapowiadał, że nawet w Egipcie nie unikną Bożej kary (Jr 45, 12-14). Cóż mogło motywować proroka by ryzykować życie dla głoszenia Słowa Bożego? Co motywowało Chrystusa by “przecierpieć krzyż, nie bacząc na jego hańbę” (Hbr 12, 2)? MIŁOŚĆ. Niestety, miłość nie zawsze jest odwzajemniana, a zdarza się, że jest odrzucana.

  Św. Faustyna kiedyś w wizji ujrzała wielkie tłumy, które oczekiwały na osobę mającą zająć miejsce w ołtarzu. Ku jej zaskoczeniu, tą osobą była ona. Ale by się tam dostać musiała przejść przez te tłumy, które rzucały w nią “błotem, kamieniami, piaskiem, miotłami”. Pośród tych, którzy rzucali były również jej wychowanki, siostry, przełożeni, a nawet rodzice. Αle kiedy wreszcie stanęła w ołtarzu, ci sami ludzie zaczęli wyciągać do niej ręce i prosić o łaski. Faustyna jednak nie miała im tego za złe, co więcej czuła szczególną miłość do tych, którzy ją tak poniewierali, przymuszając w ten sposób do szybszego osiągnięcia świętości (zob. Dzienniczek, 31).

  Życie chrześcijańskie to wyścig wytrzymałościowy. Otacza nas ogromna liczba świadków (Hbr 12, 1), tych którzy już ukończyli ten bieg przed nami. To oni nam dopingują, chcąc nas zobaczyć na linii mety. W międzyczasie my napotykamy ogromne trudności w czasie biegu i zastanawiamy się, czy się nie poddać. Autor Listu do Hebrajczyków to rozumie. Mówi nam, że w takich momentach kryzysu powinniśmy kontemplować Chrystusa, „który ze strony grzeszników taką wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie” (Hbr 12, 3). W końcu przecież nasze cierpienia nie osiągają jeszcze stopnia męczeństwa.

  Pewien kapłan powiedział, że nie wyobraża sobie dnia bez rozmyślania o Męce Pańskiej. W pewnym sensie ta modlitwa jest odpowiedzią na wezwanie listu do Hebrajczyków, aby utkwić nasze oczy w Jezusie, “który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12, 2). Kontemplując cierpienia Chrystusa, unikamy załamania na duchu w naszym życiu chrześcijańskim (Hbr 12, 3). Skupienie wzroku na Męce Chrystusa wzmacnia naszą determinację, by podążać za Panem do samego końca.