Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2174429

Troska o katechizację.

         Umiejętność przebaczania. Jakże potrzebna sprawność człowieka, wręcz cnota. Przebaczyć. Cóż to znaczy? Czy tylko nie żywić urazy wobec winowajcy? Pewnie więcej, bo prawdziwie wybaczyć znaczy nawet zapomnieć. Wybaczyć. A ile razy? „Czy aż siedem razy? Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18,21-22). Wybaczyć siedem razy to wiele, siedemdziesiąt siedem razy to heroizm. Siedem w języku biblijnym oznaczało nie tylko liczbę, ilość, ale także doskonałą pełnię. Tyle, ile trzeba. Więc wybaczyć zawsze i bez wyjątku. Taka jest katecheza Jezusa o umiejętności i cnocie przebaczania. Wymagający jest Chrystus. Niełatwą jest też Jego Ewangelia.

         Dlaczego wybaczać? Dlaczego zawsze? Bo tak czyni Bóg, prawdziwy i jedyny nauczyciel człowieka. Ile razy grzeszny człowiek stanie przed Bogiem z sercem pełnym żalu, tylekroć On wybacza. Jezus nawet wtedy, gdy ludzie wyrządzali Mu krzywdę i nieodwracalną, wybaczał i modlił się za swoich oprawców: „Ojcze, przebacz im” (Łk 23,34).

         Niełatwo jest wybaczać, choć taki jest wymóg radykalizmu ewangelicznego, choć w historii Kościoła tyle pozytywnych wzorców wybaczania. A jednak niekiedy trudno jest wybaczyć. Bo ciężko zapomnieć krzywdę, a w sercu rodzi się też niepokój, wątpliwość, że wybaczenie tylko rozzuchwala krzywdziciela.

         Wybaczyć to jakby jedna odsłona Jezusowej katechezy. Wybaczyć znaczy również odrzucić złość i gniew. Można jednak liczyć, nawet domagać się naprawienia zła i przeprosin. Przeprosiny mogą być różne: słowo, list, gest. Za publiczną krzywdę publiczne przeprosiny.

         Przeprosin – choćby nie wiadomo jak wielkie były krzywdy – nie wolno odrzucić. Dlaczego? Bo odrzucający przeprosiny depcze Ewangelię, która skłoniła winowajcę do gestu pojednania. To może być nawet większy grzech niż przewina winowajcy.

         Przebaczenie. Piękna umiejętność człowieka. Gdzie się jej uczyć. Tylko tam, gdzie wzrasta człowiek. Najpierw w rodzinie, potem we wspólnocie Kościoła, wreszcie w szkole, gdzie młody człowiek zdobywa i wiedzę, ale powinien też wzrastać w umiejętnościach i cnotach tak ogólnoludzkich, jak i chrześcijańskich. Stąd wielka troska Kościoła o kształt katechezy (szczególnie tej szkolnej), by ci, którzy wzrastają w człowieczeństwie i chrześcijaństwie, mogli mieli szansę jednoczesnego rozwoju całej swej osobowości, a wiedza nauk empirycznych była pomocą do zrozumienia prawd wiary i trudnych wymogów Ewangelii.

         „Drodzy nauczyciele i wychowawcy! Stoicie przed trudnym i poważnym wezwaniem. Młodzi was potrzebują. Oczekują tez odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań, jakie nurtują ich umysły i serca, a nade wszystko domagają się od was przykładu życia. Trzeba, abyście byli dla nich przyjaciółmi, wiernymi towarzyszami i sprzymierzeńcami w młodzieńczej walce. Pomagajcie im budować fundamenty pod ich przyszłe życie” (Jan Paweł II, Polska 1999. przemówienia i homilie, Warszawa 1999, s. 190).

Ks. Andrzej Szopiński